O Janie
Karskim na co dzień pamięta dzisiaj niewielu. Można powiedzieć, że to normalne.
Jego czas minął. Czyżby? Pamięć o Nim wróciła ostatnio do nas w trochę
nietypowych okolicznościach.
Dla
przypomnienia Jan Karski właściwe nazwisko Kozielewski, zmarł w lipcu 2000 roku
jako obywatel USA. Dopiero teraz prezydent Stanów Zjednoczonych uznał za
właściwe uhonorowanie jego dokonań w czasie II wojny światowej Medalem Wolności
/Medal of Freedom/, najwyższym cywilnym odznaczeniem amerykańskim.
Można
powiedzieć, lepiej późno niż wcale. Można. Całe wydarzenie potraktowano by
pewnie rutynowo, gdyby …
Gdyby nie
lapsus językowy, którego dopuścił się Barack Obama podczas uroczystości
wręczenia medali w Białym Domu. W wystąpieniu na temat tego bohaterskiego
kuriera polskiego podziemia, który w czasie II wojny światowej bezskutecznie
alarmował Zachód o zagładzie Żydów powiedział, że kurier podziemia AK
"został przeszmuglowany do Getta Warszawskiego i polskiego obozu
śmierci". Chodziło tymczasem o hitlerowski obóz przejściowy dla Żydów w
Izbicy koło Zamościa, gdzie Karski w mundurze policjanta ukraińskiego również się
przedostał, żeby na własne oczy zobaczyć jak traktowani są przetrzymywani tam
Żydzi.
Informacja poszła w świat. Wraz z nią pytanie: czy lapsus Obamy był
przypadkowy, czy zamierzony? Obama czytał swoje wystąpienie z kartki, Dokładnie
z promptera. Gdyby to było przejęzyczenie mógł się poprawić natychmiast. Jednak
tego nie zrobił. Dlaczego? To jest kluczowe pytanie. Od blisko tygodnia toczy się
polemika, nie tylko prasowa. Zapomniano w tym wszystkim o bohaterze, czyli
Janie Karskim.
A była ku temu wyjątkowa okazja.
Jest jeszcze
parę innych wątków. Jan Karski zmarł bezpotomnie. Nie znaczy to, że nie żyje
nikt z jego rodziny. Owszem. Żyje.
Jednak po
odbiór medalu delegowano D. Rotfelda, zamiast początkowo proponowanego L. Wałęsy.
Bratanica J. Karskiego była niegodna?
Na koniec
wypada zadać pytanie: Kto zyskał? Kto stracił? Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest
łatwa, ani jednoznaczna. Dzisiaj wiadomo, że na pewno zyskali Żydzi, którym
Obama obiecał przyjazd do Warszawy na obchody 70 rocznicy wybuchu powstania w
getcie.
p.s Ciekawa
notka dla anglojęzycznych
Tutaj
nie ma
jeszcze informacji o tym ważnym dla Żydów wydarzeniu. Minął już prawie tydzień od
tego wydarzenia.
Stary.piernik
Marek Król: Gdzie nasi naziści?
OdpowiedzUsuńWięcej
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/gdzie-nasi-nazisci_261752.html
Namiętnie palił, zwłaszcza kiedy wspominał swoją misję ostatniej szansy. Kiedy przechadzaliśmy się urokliwą uliczką George Town, zrobiłem mu głupi żart. Panie profesorze, to jest ulica dla niepalących! Profesor Jan Karski natychmiast zgasił papierosa. Usłyszawszy, że żartowałem, z poważną miną rzekł: "Wie pan, w USA wszystko jest możliwe". No i wykrakał profesor. Dwanaście lat po jego śmierci potwierdził to Obama, wyróżniając go najwyższym amerykańskim odznaczeniem - Medalem Wolności.
(...)
Być może dla ludzi Zachodu zbrodnie te były czymś tak niewyobrażalnym, że nie byli w stanie uwierzyć w relacje Karskiego. A laudacja Obamy na cześć Karskiego świadczy o sukcesie niemieckiej polityki historycznej. Na taki sukces dziesiątki lat pracowali funkcjonariusze BND, czyli federalnej służby wywiadowczej. Już w 1956 roku, kiedy powstało BND, jej oficerom powierzono misję. Zalecono im, by wszystkie zbrodnie Niemiec Hitlera nazywać nazistowskimi. A niemieckie obozy koncentracyjne z uwagi na położenie geograficzne nazywać polskimi. Tysiące lunchów agentów BND z zachodnimi dziennikarzami, naukowcami i celebrytami, czyli tymi, którzy kształtują opinię publiczną, przyniosło rezultaty.
Dobry wieczór!
Usuń@goral obiecał coś napisać ze swoich zbiorów. Zadałem Mu konkretne pytanie. Ciekawe czy odpisze?
Nie wiem czy jak zastąpię stary na drogi to będzie będzie ad personam? Czy nie ?
OdpowiedzUsuńA niech tam najwyżej!
To niech będzie Drogi stary.pierniku.
Odpowiadam tylko dlatego, ze jestem dobrze wychowany - to ad personam do mniam.
Są dwie wersje tego jak Niemcy wpadli na trop. Poza dyskusją jest fakt, że zdarzenie miało miejsce. Więzień zniknął.
Pilnowany był przez dwóch granatowych policjantów Józefów - Laskowika i Jeżyka. Pilnowali "Witolda" - Karskiego na zmianę. Laskowik pracował w ZWZ. Jeżyk coś się domyślał. Obaj będąc policjantami przedwojennymi byli jednocześnie Polakami.W głębi duszy.
Karski leżał na sali wieloosobowej. I ci policjanci z obserwacji domyślali się, że jeden z chorych chorował dla Gestapo. To możliwe źródło przecieku.
Według innych niesprawdzonych informacji jeden z uczestników akcji zaczął się przechwalać, że brał udział w akcji. Podobno tą drogą informacja dotarła do gestapo.
Niemcy składali strzępki różnych informacji. Aresztowali i wypuszczali . Nawet J. Słowikowski był zatrzymany i wypuszczony. I jak uciekł Niemcy otrzymali potwierdzenie.
Rysiówna też była wzięta pod obserwację dlatego jak ktoś powiedział, że widziano ją w szpitalu. Twardych dowodów nie było. Nie było więźnia i kogoś trzeba było ukarać.
To są wszystko domniemania, informacje nie potwierdzone. Szkoda, że nie żyje J. Bieniek to naprawdę człowiek olbrzymiej wiedzy o okresie okupacji. Będę jeszcze szukał. Poszukam w Rocznikach.
Przepraszam Lexie, za śmiałość.
Przesyłam pozdrowienia. I znikam - gor-al1
Wielkie dzięki.
UsuńTrochę to wyjaśnia, ale jak sam napisałeś, nie do końca. To kolejny dowód na to jakie znaczenie mają świadkowie historii. To szczególnie widać w relacjach rodzinnych. Ktoś coś wiedział, ale zanim zdążył to przekazać kolejnym żyjącym, wziął i zmarł. Ze swojego otoczenia mam dziesiątki takich przykładów.
Okres II WW jest szczególny. Prawda historyczna trudno przebija się do świadomości.
W jednej z książek jest wprost stwierdzone, że "w marcu 1941 r. gestapo rozszyfrowało sprawę uprowadzenia emisariusza. Nastąpił krwawy odwet". Koniec cytatu.
UsuńTo maleńka książeczka. Tekstu raptem 84 strony. Czyta się ją jednym tchem. Opisuje cały okres okupacji w Nowym Sączu. Ulica po ulicy i dom po domu. Napisał ją człowiek związany z ruchem ludowym. Wspaniała rzecz.
To taka wędrówka po minionych czasach. Pozostaje wrażenie jakby wszyscy w mieście byli w konspiracji.
I nie jest błędem twierdzenie, że w czasie okupacji ze wszystkich miast południowej Polski najbardziej ucierpiał Nowy Sącz. Fakt ten miał swoje powody.
Pierwszy to uznanie miasta za "miasto karne". Po dojściu Hitlera do władzy powstała tu V kolumna do działań sabotażowych, szpiegowskich i dywersyjnych. Działalność piątej kolumny podjęli potomkowie niemieckich kolonistów. Władze polskie rozpracowały jej działalność. Współpracowała ta grupa sabotażowa ze Słowakami.O tym już wspominałem.
Drugim powodem jest to, że do służb policyjno-porządkowych okupanta weszli właśnie ci po austriaccy Niemcy. Znali miasto. I działali.
Trzecim powodem było położenie Sądecczyzny. A z tego wynikłe kurierstwo.Łączność z zagranicą.
I wreszcie czwarty powód to ten, że tu była siedziba 1 Pułku Strzelców podhalańskich. Tu mieszkała kadra oficerska, która wróciła z wojny i niewiele odpoczywała.
Roszły szeregi podziemia. Początkowo na prawach improwizacji, bez przestrzegania elementarnych zasad konspiracji. To ułatwiało Niemcom podejmowanie kontrakcji.Gestapo mając pomagierów w V kolumie miało łatwe zadanie. Miało całą sforę konfidentów i agentów, którzy docierali do obszarów wydawałoby się zakamuflowanych. A jednak. Zdarzały się wsypy i likwidowanie na raz. p[o kilkadziesiąt osób. Czasami zwykłe gadulstwo, pijaństwo i ujawnienia w trakcie przesłuchań były dopełnieniem prowadzącym do mordów.
Już niedługo dowództwo podziemia zorientowało się, że w nadzianym mieście niemiecką agenturą należy dublować komórki i działać w sposób mocno zakonspirowany.
Aby wymienić wszystkie działające ugrupowania i nurty to nocy było by mało.
Pozdrawiam Pierniku - gor-al1
Jesteś genialny. Jak to dobrze, że wiem gdzie pytać. Mam wielki sentyment do tych stron i ludzi. Skąd się to bierze? W ostatnich latach pojawiałem się częściej. Teraz niestety to się urwało.
UsuńPozdrawiam serdecznie i liczę na to, że jeszcze coś ciekawego tu zamieścisz.
Dla stary.piernik.
UsuńNowy Sącz jako stolica powiatu, miejsce postoju 1 Pułku Strzelców Podhalańskich oraz siedziba Zarządów i Komend wszystkich działających na Sądecczyźnie instytucji i organizacji - miał wszystkie dane, aby stać się bazą dyspozycyjną Ruchu Oporu.
Istniały tu: Służba Zwycięstwu Polski/SZP/, Związek Walki Zbrojnej/ZWZ/, Armia Krajowa/AK/, Organizacja Orła Białego/OOB/, Związek Czynu Zbrojnego/ZCZ/, Polska Organizacja Zbrojna/POZ/, organizacja podziemia Straży Pożarnych kryptonim "Skała", Polski Związek Wolności/PZW/, i współpracujące z wojskowym podziemiem harcerstwo.
Z formacji cywilnych na odnotowanie zasługują: Polska Partia Socjalistyczna, nosząca w konspiracji nazwę Wolność, Równość, Niepodległość/WRN/ i jej przybudówka wojskowa znana jako Gwardia Ludowa, Stronnictwo Ludowe kryptonim "Roch" ze swym zbrojnym ramieniem Chłopską Strażą /"Chłostra"/ podzieloną w 1942 r. na Bataliony Chłopskie /BCH/ i Ludową straż Bezpieczeństwa /LSB/ wraz z agendami cywilnymi: Ludowym Związkiem Kobiet /LZK/ i młodzieżową kontynuacją przedwojennych "Wici" używającej nazwę "Młody Las".
Polska Partia Robotnicza nie zdołała stworzyć znaczących przyczółków.
Po tej ogólnej charakterystyce nie wiem czy jest sens napisać po kilka zdań omówieniu wymienionych organizacji?
Można by, jeżeli zapotrzebujesz, skupić się na SZP-ZWZ-AK. Jako najprężniejszego i najbardziej dominującego podziemia wojskowego. Ale też syntetycznie.
Ślady po SZP są raczej znikome. Powstała z końcem września 1939 r. w Warszawie, a w listopadzie tego samego roku rozkazem gen. Sikorskiego została przemianowana na ZWZ.
W NS zaczął ją tworzyć major St. Wideł ps. Kruk", który w styczniu 1940r. wprowadził do ZWZ grupę zwerbowanych dla SZP oficerów i podoficerów, rozpoczynając dzieje wojskowego Ruchu Oporu w rejonie miasta i powiatu nowosądeckiego.
Rozmieszczenie nastąpiło na dwóch płaszczyznach formacyjnych: Inspektoratu, sprawującego w strukturze wojskowej funkcję pułku, i Obwodu, który z kolei znaczył tyle co batalion.
Pozdrawiam gor-al1
Mogę jeszcze o Inspektoracie ZWZ-AK.
Trudność przezwyciężona.
UsuńDziękuję za kolejny wpis.
Te informacje są naprawdę interesujące. Czy w ostatnich latach przybyły jakieś nowe opracowania historyczne? Bo to o czym tu piszesz, to są opracowania zamieszczane w publikacjach lokalnych. Chyba, że się mylę.
Jest jeszcze jedna sprawa,która mnie interesuje. Kiedy na Sądecczyźnie po wojnie zakończyło swoją działalność tzw. podziemie?
Dla innych regionów Polski pojawiają się jakieś informacje, a tu nie trafiłem na nic.
Interesujące są zwłaszcza informacje o strukturach zbrojnych w innych formacjach politycznych i nie tylko np. Straż Pożarna. Tego nie wiedziałem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dia Piernika - cepra od Gor-al1
OdpowiedzUsuńMiejska Straż Pożarna w Nowym Sączy to zdemobilizowani żołnierze. Zaraz po zakończeniu I Wojny Światowej 18 zostało przydzielonych do Straży.
Wraz z wybuchem II WŚ na polecenie Pr. Miasta NS Straż ewakuowała się na wschód.
Po 17 września strażacy na piechotę wrócili aż z Borysławia do miasta. Po ustabilizowaniu się sytuacji niemiecki władze okupacyjne uruchomiły 30 0sobową jednostkę. Strażacy pełnili dyżury 24/24.
Dlatego, że wszyscy strażacy byli żołnierzami to właściwie rzeczą naturalną było, że zaczęli konspirować.
Na bazie Powiatowej Szkoły Pożarniczej w St. Sączu powstał Sądecki Oddział Strażackiego Ruchu Oporu "Skała".
Należeli do niego: St. Mazan,Bro. Piwowar,Miecz. Wędrychowski.
Akcja "Skały" na posterunek policji granatowej w Skrzydlnej k/Limanowej, niedoświadczonego oddziały w walce partyzanckiej, pod okupacją, zakończyła się tragicznie. A właściwie już po tej akcji, a trakcie powrotu z niej, oddział wpada w zasadzkę niemiecką. W obławie poległo 4 strażaków, a dwie osoby zostały aresztowane.
Gestapo w kilka dni aresztowało następnych trzech sądeckich strażaków.
121.01.1944r. por. poż. Mazan, por.poż. Bronisław Piwowar i st.sier. poż. Wędrychowski zostali straceni w odwecie za akcję partyzancką. I tak zakończyła się działalność "Skały" na Sądecczyźnie. Miejsce egzekucji niemieckiej, 3 sądeckich strażaków i 28 innych zakładników, z 12.01.1944r., znajduje się w Kłodnem k/Męciny.
Trzeba jeszcze wspomnieć o tym, że strażak Adam Michalewski uratował most na Kamienicy, który Niemcy chcieli wysadzić. On przeciął przewody łączące ładunki z detonatorem.
Tyle Pierniku.
nie "Dia" tylko Dla - tyle poprawki.
OdpowiedzUsuńTyz piknie.
UsuńA co masz do przekazania w sprawie literatury z tego tematu? Pytałem powyżej.
Pozdrawiam
Dla Piernika od Gor-al1
OdpowiedzUsuńO. Władysław Gurgacz SJ – starty dla Boga i Ojczyzny
Żołnierze wyklęci.
http://ww.sadeczanin.info/content/upload/publication/273479024.pdf
@stary.piernik popatrz na to.
Po wojnie na Sądecczyźnie działało wiele poakowskich oddziałów zbrojnych, częściowo
OdpowiedzUsuńpowiązanych z WiN-em, również jedna kompania zgrupowania mjr. Józefa Karasia
ps. „Ognia”. Przeciwko antykomunistycznej partyzantce „władza ludowa” uruchomiła
ogromne siły: milicjantów, ubowców i KBW. Tropieni, ścigani - szybko topniały szeregi
„drugiego podziemia”.
Szczególnie tragiczny był los członków najbardziej sądeckiej Polskiej Podziemnej Armii
Niepodległościowej, założonej w lutym 1947 r. przez
Stanisława Pióro ps. „Emir”, leśniczego z Nawojowej,
b. żołnierza 1 PSP-AK. Wstępujący do organizacji składali
przysięgę wierności Bogu i Ojczyźnie oraz walki
z komunizmem i sowietyzacją Polski. Przez szeregi
PPAN przewinęła się, włącznie z siatką cywilną, ponad
setka najbardziej patriotycznej młodzieży sądeckiej.
Oddział partyzancki PPAN miał swoje bazy w rejonie
Hali Łabowskiej i Pisanej w Beskidzie Sądeckiem.
Jego kapelanem był jezuita, o. Władysław Gurgacz ps.
„Sem”, „Ojciec”, który dbał o morale chłopców z lasu.
Partyzanci nękali aktywistów partyjnych, przeciwstawiali
się kolektywizacji wsi, przeprowadzili kilka akcji
bojowych. Organizacja została rozbita latem 1949
roku. W wyniku ubeckiej prowokacji, podczas rzekomego
przerzutu na Zachód, w Wyżnych Różbachach na
Słowacji wpadło w zasadzkę 13 partyzantów. Dwóch
zginęło na miejscu, St. Pióro popełnił samobójstwo.
W Kunowie ubowcy zamordowali na
śnie 3. partyzantów. Inna grupę UB ujęła
podczas nieudanej akcji napadu na bank
w Krakowie. Aresztowano wtedy także
o. Wł. Gurgacza. Odbył się pokazowy
proces. Zapadły 4 wyroki śmierci, trzy
wykonano. O. Gurgacz, Stefan Balicki
i Stanisław Szajna zostali rozstrzelani 14
września 1949 r. w więzieniu na Montelupich.
Przez wiezienia, często wieloletnie,
przeszło ponad 120 członków
i współpracowników PPAN, rodziny
były represjonowane do końca lat 70.
Czyli koniec nastąpił w 1949 roku?
UsuńZ pewnością tak.
OdpowiedzUsuń14 sierpnia 1949 r. WSR w Krakowie wydał wyrok. Na śmierć skazano ks. Gurgacza, Stefana Balickiego „Bylinę” i Stanisława Szajnę „Orła”. Skazanych osadzono następnie w tzw. bloku śmierci Centralnego Więzienia Montelupich w Krakowie. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski, o którą zresztą ks. Gurgacz nie prosił. Wyrok został wykonany 14 września 1949 r. na podwórku więzienia przy ul. Montelupich. Według relacji naocznego świadka egzekucji wykonano ją „strzałem katyńskim”, w tył głowy. Należy zatem uznać, że katem wykonującym wyrok komunistycznego trybunału był Władysław Szymaniak, wpisany w protokole jako „dowódca plutonu egzekucyjnego”. Obecni przy wykonaniu wyroku byli: prokurator WPR w Krakowie Zenon Grela, naczelnik więzienia Władysław Pestka oraz – stwierdzający zgon, lekarz więzienny Eryk Dormicki.
http://podziemiezbrojne.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?273851
Poczytaj to. A może daj również na Katarynę.
Niech głęboko wykształceni się dokształcą. A może się również zawstydzą swoją małostkowością.
Zadecyduj czy profanować ten materiał na Katarynie?
OdpowiedzUsuńDam tylko link dla zainteresowanych.
OdpowiedzUsuńWpisu nie zamykam. Napiszę jakiś komentarz zamykający.
Dziękuję za wykonaną robotę.
Chwała Ci za nią @gor-al1
Duży rośnij :0)